Film

Et vous êtes pour l’avortement ? Envoyer à un ami Envoyer à un ami Lien permanent Envoyer à un ami Envoyer à un ami 104 réactions à “Et vous êtes pour l’avortement ?”

Free Your Mind: Najnowsze informacje

Łukasz Schreiber: Najnowsze informacje

Leszek Czajkowski - Śpiewnik oszołoma

niedziela, 2 marca 2008

Przez telewizor do mózgu

Autor: Łysa (licealistka ze Śremu)


Ostatnio, niczym Alicja z Krainy Czarów, przenikałam z jednej płaszczyzny na drugą. Czego? Ekranu telewizora.

Zwiedziłam dziesiątki miejsc - Złotopolice, ulicę Wspólną, dom Wielkiego Brata. Nie zapomniałam też o świecie czarodziejek Witch. Jedynym azylem (ponad to chwilowym) była moja własna kuchnia, którą penetrowałam w celu odnajdywania coraz to nowych smakołyków, co by dotrzymały mi towarzystwa przed migoczącym pudłem. Tą kilkudniową egzystencję określę jednym słowem: horror.

W czasach mojego dzieciństwa, przedszkolaki i młode żaczki oglądały wieczorynkę ("Misia Uszatka", ewentualnie "Żwirka i Muchomorka"), po czym od razu szły spać. Obecnie nikogo nie dziwi, że siedmioletnie dziecko przeżywa problemy Marty z
"Na Wspólnej" lub seksualne życie poszczególnych bohaterów "Mody na sukces". Jest to wręcz chwalebne, ponieważ dzięki temu będzie miało wspólny temat do długich filozoficznych dysput z matką. Nawiasem mówiąc, w całą fabułę wciągniętą równie mocno jak jej latorośl.

Nie mniej kształcące są zabawy w Big Brothera (szczególnie Extra). Pozwalają one dzieciom szybciej osiągnąć dorosłość; tym samym zostać dojrzałą matką w wieku lat 13.

Perfekcyjny pedagog cechuje się postawą: "Asiu, idź pooglądaj telewizję, chcę mieć teraz spokój". Dodatkowo, by uspokoić sumienie, łudzi się płonnie, że jego podopieczny włączy nieszkodliwe "Teletubisie".

Jednak już po chwili dzieciak emocjonuje się nieustanną walką pomiędzy ideałem dobra, Power Rangers, a siłami zła. W końcu nie ma to jak dobre mordobicie i pokaz nadzwyczajnych mocy wojowników. Dają one obraz możliwości ciała ludzkiego, które malec wykorzysta przy nauce latania. Dodatkowe punkty, gdy mieszka co najmniej na drugim piętrze.

W najlepszym wypadku na ekranie pojawią się nieustraszone i pełne niewiarygodnego mesjanizmu idolki- czarodziejki "Witch". Prócz doskonałych wzorców do naśladowania, dają dziecku potężną motywację do rozpoczęcia diety wodnej. Miseczka "D" w wieku lat czternastu, wcięcie w talii niczym po wycięciu połowy żeber i mózg rozmiaru minus XL- marzenia młodego telewidza.

Więc ja się pytam: co się dzieje?! Gdy w domu na gloryfikowanym miejscu leży rzekomy klucz sukcesu wychowawczego - Program Telewizyjny (najlepiej z poszerzonym, trzystronicowym modułem, „Co w serialach?") z pewnością jest coś nie tak. Problem tylko, z kim? Z rodzicem czy z dzieckiem?