Film

Et vous êtes pour l’avortement ? Envoyer à un ami Envoyer à un ami Lien permanent Envoyer à un ami Envoyer à un ami 104 réactions à “Et vous êtes pour l’avortement ?”

Free Your Mind: Najnowsze informacje

Łukasz Schreiber: Najnowsze informacje

Leszek Czajkowski - Śpiewnik oszołoma

poniedziałek, 29 października 2007

Nowocześni rodzice

Bajka o nowoczesnych rodzicach

Antoni i Marianna nie byli szczęśliwymi ludźmi. Ich nowoczesne i otwarte umysły narodziły się w kraju, gdzie królowała ciemnota i przesądy. Ludzie, zamiast iść z duchem postępu, przystawali gdzieś co i raz, zamyślając się nad przeszłością. Nie patrzyli z optymizmem w przyszłość, nie chcieli czegoś wciąż zmieniać i eksperymentować. Nawet dobrotliwe przyjęcie ich kraju do światłej Wspaniałej Europy, nie pozwoliło całkiem wykorzenić Ciemnogrodu.

Dlatego Antoni i Marianna zaraz po ślubie (naturalnie, cywilnym) postanowili, że nie będą mieć dzieci. To przede wszystkim mogłoby ich związek zbliżyć niebezpiecznie do tradycyjnej rodziny, która według wszystkich światłych i postępowych ludzi, była kulą u nogi tego kraju. Tak właśnie, „tego kraju”, bo Antoni i Marianna nigdy nie używali jego nazwy, aby nie być posądzeni o nacjonalizm, ani nawet patriotyzm.

Lecz któregoś dnia zgłosiła się do nich para kobiet kochających inaczej i poprosiła o spermę Antoniego. Kobiety te chciały założyć nowoczesną rodzinę, z dwiema matkami, dlatego też Antoni nie mógł im odmówić. Zapłodnienie się powiodło i po dziewięciu miesiącach urodziła się śliczna dziewczynka, która dostała na imię Szwecja, na cześć kraju, który jest bardziej nowoczesny od nowoczesności.

Wieść o dobrym sercu Antoniego i Marianny rozeszła się szerokim echem w kręgu ludzi postępowych i światłych. Dlatego kilka miesięcy później zgłosiła się do nich para mężczyzn kochających inaczej i zaproponowała, aby Marianna została matką ich dziecka. Antoni i Marianna zgodzili się ponownie, lecz sam akt zapłodnienia nieco się przeciągnął. Stało się tak, ponieważ mężczyźni owi, jako zwolennicy pluralizmu i tolerancji, kłócili się przez pół roku, czyja sperma ma stać się ojcem ich dziecka.

Gdy już jakoś to ustalili, powstał problem, w jaki sposób przeprowadzić prokreację. Wybrany mężczyzna bowiem wyraził chęć, aby stało się to metodą tradycyjną. Antoni i Marianna nie protestowali przeciw temu, bowiem nie chcieli być posądzeni o zabobonną wiarę w siłę wierności. Niestety, mężczyzna, którego sperma przegrała rywalizację, okazał się być zazdrosny, co w nowoczesnym świecie jest dozwolone wyłącznie w związkach jednopłciowych. Miał przy tym argument nie do zbicia, że sposób tradycyjny jest przestarzały i, rzec by można, wsteczny, dlatego nie wolno go propagować. I choć rzeczywiście jest mniej kosztowny, a być może nawet szybszy, to mógłby u dziecka wywoływać niezdrowe odruchy heteryczne. A tego nikt by przecież nie chciał.

Do zapłodnienia doszło więc w sposób nowoczesny, ale w czwartym miesiącu ciąży pojawił się nowy problem. Rozkładowi uległ bowiem związek mężczyzn kochających inaczej, gdyż okazało się, że posiadacz zwycięskiej spermy, potrafi kochać normalnie. Spowodowało to, że miał się również stać ojcem w innym związku, dlatego też do dziecka tkwiącego w łonie Marianny nie chciał się przyznać pod żadnym pozorem. Zaś odrzucony mężczyzna był tak zrozpaczony, że zwiedzał wszystkie lokale świata, przeznaczone dla zrozpaczonych podobnie jak on.

Antoni i Marianna stali się więc pełnoprawnymi rodzicami małego Olafa (który został nazwany w ten sposób, ze względu na popularność tego imienia w kraju, który jest bardziej nowoczesny od nowoczesności.) Zresztą, nie tylko jego, gdyż wkrótce wróciła do nich również mała Szwecja. Jej obie matki stwierdziły, że skomplikowała ona ich stosunki partnerskie, wyraźnie zmniejszając przyjemność doznań erotycznych. Dlatego też muszą teraz obecnie we dwie wyruszyć w podróż dookoła świata, aby poszukać tam siebie, czyli spróbować się odnaleźć.

Antoni i Marianna nie mogli robić im w tym względzie przeszkód, gdyż przenigdy nie chcieliby się okazać nietolerancyjni wobec naturalnych dążeń mniejszości. Pomyśleli przy tym, że nadarza się świetna okazja, aby zasilić przyszłe światłe i postępowe pokolenie. Dlatego przyjęli bezstresowy sposób wychowania swoich dzieci, dając im szeroko rozumianą swobodę, w ramach partnerskiego zaufania.

Lecz życie postanowiło nie rozpieszczać Antoniego i Marianny. Antoni wkrótce został zredukowany, gdyż jego etat został przeznaczony dla osób pozostających w bardziej nowoczesnych związkach, niż przestarzałe, sformalizowane relacje damsko-męskie. Wprawdzie po pół roku udało mu się znaleźć kolejne zajęcie, ale nie było już ono tak dobrze płatne. Antoni i Marianna nie mogli więc sobie pozwolić na opiekunkę do dzieci. Mała Szwecja szła już wprawdzie do szkoły, ale dla Olafka zabrakło miejsca w przedszkolu.

Dlatego też Antoni i Marianna podjęli jedną z najtrudniejszych decyzji w swoim życiu. Powierzyli opiekę nad Olafkiem ojcu Antoniego, z którym już dawno nie utrzymywali kontaktu, aby nie tworzyć wrażenia, że są zwolennikami tradycyjnej rodziny. I choć dziadek zajmował się nim tylko dwa lata, wywarł na chłopca niebezpiecznie wsteczny wskutek.

Nauczyciele w szkole byli przerażeni. Mały Olaf nie chodził na lekcjach po klasie, nie klął, nie mówił im po imieniu i w ogóle nie wydawał się być zainteresowany postępem. Jako jedyny z klasy postanowił uczęszczać nie na lekcję etyki, tylko chciał się zapisać na religię. Przysporzył tym samym dużo kłopotu, bo etat katechety już dawno zlikwidowano, z powodu braku zainteresowania. Wprawdzie pewne nadzieję wzbudził w rodzicach fakt wagarów Olafa, ale okazało się, że chodzi on w tym czasie do kościoła.

Antoni i Marianna usiłowali namówić dziadka, aby spróbował odwrócić ich dziecko we właściwą stronę. Ale uparty staruszek wciąż odmawiał i nie pomogły sugestie o możliwości poddania go eutanazji. Wciąż widywał się z wnukiem i utwierdzał w nim wsteczne poglądy. Sąd Ostateczny przyjął więc argumenty o konieczności powiększenia majątku pary naszych bohaterów, w celu lepszego wychowania dzieci, i nakazał jak najszybszą kremację niebezpiecznego osobnika.

Po wyprawieniu ojca na tamten świat, Antoni i Marianna wynajęli najlepszych psychologów dziecięcych, aby pomóc nieszczęsnemu Olafowi. Jednak ich zabiegi nie dawały rezultatu, a najlepszy z nich wybiegł kiedyś z dziecinnego pokoju ze spuszczonymi spodniami i oświadczył, że malec jest niereformowalny, ponieważ nie pociągają go wcale starsi panowie. Miał chyba rację, bo uparty chłopiec, zamiast zwracać się do rodziców po imieniu, mówił do nich, o zgrozo, „mamusiu” i „tatusiu”. Zupełnie jak w tradycyjnej, opresywnej rodzinie, która wydawała się już odchodzić do historii!

Ale wszelkie granice przekroczył wtedy, gdy oznajmił im, że w przyszłości pragnie podjąć studia teologiczne i poświęcić swoje życie Bogu. Rodzice uznali, że należy z nim jak najszybciej poważnie porozmawiać, a jeśli to nie pomoże, umieścić w zakładzie dla obłąkanych. Zawołali go więc do swojego pokoju, w trakcie, gdy nieco większa już Szwecja, odbywała za ścianą udany stosunek ze swym aktualnym chłopakiem. Antoni i Marianna, jako postępowi rodzice, oczywiście to akceptowali, wyposażając jedynie młodych w niezbędne akcesoria, zapobiegające niepożądanej prokreacji.

Odgłosy orgazmów Szwecji miały stworzyć odpowiednią atmosferę do tego typu rozmowy wychowawczej. Lecz Olafek demonstracyjnie zatkał sobie uszy, aby okazać brak swojej nowoczesności. Rodzice chcieli już głośno wyrazić swą dezaprobatę, gdy nagle z pokoju obok wybiegła Szwecja.

- Antek! Mańka! Pękła mu wasza prezerwatywa!

Marianna natychmiast sięgnęła do przydomowej apteczki i wręczyła pasierbicy środki wczesnoporonne (Szwecja, ze względów zdrowotnych, nie mogła używać pigułek antykoncepcycjnych). Musiała też ją uspokajać, że to w gruncie rzeczy nic strasznego, że ona też już kilkakrotnie pozbywała się w ten sposób kłopotu. Olaf w tym czasie ukrył się w swoim pokoju i rozmowa wychowawcza uległa przełożeniu. Rodzice pomyśleli nawet, że ich syn co nieco jednak zrozumiał, bo tydzień później, ku ich niekłamanemu zadowoleniu, odmówił chodzenia do szkoły. Dopiero dwa tygodnie potem, gdy Marianna wyrzucała puste już opakowanie po środkach wczesnoporonnych, zobaczyła, że uległy one przed rokiem przeterminowaniu.

Natychmiast zabrała więc Szwecję na odpowiednie badania, które ujawniły jej ciąże. Dziewczynka była mocno przestraszona, ale macocha uspokoiła ją ponownie, mówiąc o tym, że ten problem można jeszcze załatwić przy pomocy tradycyjnej (to słowo wypowiedziała cicho, ze względu na niewłaściwe konotacje) aborcji, która obecnie jest równie standardowym zabiegiem, jak usunięcie odcisków ze stóp. Zaraz też zapisała pasierbicę na zabieg, który miał się odbyć za trzy tygodnie.

Niestety, Antoni i Marianna, ku własnej zgubie, nie zauważyli, że Olaf coraz częściej przebywa ze swą siostrą. Wprawdzie Szwecja ciągle wyrzucała go ze swojego pokoju, ale to tym bardziej uśpiło ich czujność. Byli bowiem przekonani, że jeśli, raczej dotąd zgodne rodzeństwo, zaczyna się kłócić, to łatwiej zrozumie, że nie można znaleźć oparcia w tradycyjnej, opresywnej rodzinie.

Zabieg udał się znakomicie, ale dwa tygodnie później wyszła na jaw straszna prawda. Otóż mały Olaf namówił Szwecję na udanie się do spowiedzi w jednym z ostatnich kościołów, które istniały zresztą już tylko w tym kraju. Efektem tego była decyzja dziewczynki o wstąpieniu do zakonu! A działo się to jeszcze w czasach, kiedy nie było to wprost zabronione przez prawo. Lecz już wtedy od wielu lat istniała społeczna umowa, że w ramach tolerancji, należy pozwolić umrzeć ostatnim mnichom, by zakony zniknęły w ten naturalny sposób.

Wprawdzie Szwecja miała tylko trzynaście lat, ale rodzice, zgodnie z prawem, nie mogli jej niczego zabronić. Wyjątkiem było jedynie okoliczność, która mogła doprowadzić do uwstecznienia dziecka. Ale i wtedy mogło ono złożyć do specjalnych sądów zaskarżenie, które było rozpatrywane w trybie pilnym, czyli od ręki.

Sąd w tym przypadku, oczywiście, przychylił się do zdania rodziców. Ale ponieważ zdarzyło się tak po raz pierwszy od pięciu lat, sprawa odbiła się szerokim echem (poprzednio odmówiono synowi, pragnącemu współżyć z matką, zaznaczając jednocześnie, że gdyby było to jego macocha, miałby do tego pełne prawo). Rozgłos dodatkowo powiększył temat sporu, również od dawna niespotykany. Wkrótce nie tylko cały kraj, ale również Wspaniała Europa, nie mówiły o niczym innym. Zewsząd odezwały się głosy Autorytetów Moralnych, które jednoznacznie twierdziły, że wina tkwi przede wszystkim w rodzicach, oraz w tym kraju, z którego pochodzili.

Opinia publiczna w całej Wspaniałej Europie domagała się procesu i przykładnego ukarania rodziców. Nastrojów nie uspokoiła nawet eutanazja nieszczęsnego spowiednika dziewczynki (na szczęście przekroczył już wiek, w którym była ona dozwolona w trybie przymusowym) i przekazanie jego świątyni na rzecz prężnie rozwijającej się w tym kraju wspólnoty muzułmańskiej. Nie powiodła się też próba przejścia Antoniego i Marianny z ateizmu na islam, bo uznano, że tak światła i nowoczesna religia, nie może być zanieczyszczana przez tak uwstecznione elementy.

Dlatego wkrótce doszło do pokazowego procesu. Choć były z tym pewne problemy, bo adwokaci bali się podjąć obrony tak ryzykownych klientów. Lecz Autorytety Moralne przekonały wszystkich, że w tym przypadku prawo do obrony nie jest konieczne, gdyż wina Antoniego i Marianny jest zbyt oczywista.

Oskarżycielem został słynny prokurator, wieloletni obrońca praw dziecka, prywatnie właściciel chóru chłopięcego. Błyskawicznie odszukał on biologicznych współrodziców dzieci, którzy przerażeni ogromem zbrodni popełnionych na ich potomkach, zgodzili się świadczyć przeciw Antoniemu i Mariannie. W trakcie przesłuchań wyznali, że oskarżeni w podstępny sposób zapewniali ich, iż Szwecja i Olaf zostaną wychowani na porządną lesbijkę i geja. Dlatego oni oddalili się od miejsca pobytu swych dzieci, aby zgodnie z wymaganiami nowoczesności, móc realizować siebie. A teraz już nawet nie mogą się zająć Szwecją i Olafem, bo przebywanie z tak uwstecznionymi osobnikami, naraziłoby ich wrażliwość na depresję.

Przysłowiowym gwoździem do trumny stało się niniejsze opowiadanie, w którym autor, mówiąc o parzę głównych bohaterów, jako pierwszego wymieniał zawsze Antoniego, czyli mężczyznę. To świadczyło niezbicie, że ich tradycyjność jest wręcz porażająca i zagraża całemu bytowi Wspaniałej Europy.

- Jak długo jeszcze – rozpoczął swą mowę końcową prokurator – będziemy w tym kraju pozwalali się szerzyć ciemnocie i zabobonom? W trakcie całego procesu wina Marianny i Antoniego, została wykazana niezbicie. Zresztą i sami oskarżeni przyznali się do niej szczerze. I choć wyrazili skruchę, my nie mamy prawa być pobłażliwymi...

Wkrótce potem ogłoszono wyrok:

„W imieniu Wspaniałej Europy, której nowoczesność postępowość i tolerancja są naczelnymi zasadami, wywiedzionymi jeszcze z pism Platona i Arystotelesa, My, Sąd Ostateczny, ogłaszamy co następuję: likwidacji podlegają wszelkie zakony, kościoły chrześcijańskie, jako siedliska obłudy i ciemnogrodu. Ich majątek zostaje w całości przekazany tolerancyjnym religiom islamu, hinduizmu, buddyzmu i reiki.

Choć zawsze walczyliśmy z nikczemną karą śmierci, to przecież dotyczyła ona zwykłych przestępców, którzy mogli zabić co najwyżej kilku ludzi. Lecz tu popełniono zbrodnię przeciw tolerancji! A kto popełnia taką zbrodnię, tak jakby zabijał całą ludzkość! A tego nie możemy tolerować! Oskarżeni, Marianna T. i Antoni W., są w wieku zbyt młodym, by zostać poddani standardowej eutanazji. Zostają więc skazani na karę śmierci w okropnych męczarniach, którą to karę wyjątkowo przywracamy. Ich majątek w całości, po połowie, przekazujemy biologicznym współrodzicom ich dzieci, jako słuszną rekompensatę, za straty moralne, jakich doznali w wyniku działania oskarżonych.

Córka ich, Szwecja, zostanie w celach resocjalizacyjnych, przekazana najlepszym specjalistom zatrudnionym w Domach Uciech Publicznych. To ostatecznie powinno ja przekonać o nieistnieniu chrześcijańskiego Boga. Olaf zaś wstąpi do chóru chłopięcego z internatem, gdzie otoczony troskliwą opieką dyrygenta i kolegów, powinien również wrócić do stanu równowagi erotycznej, najważniejszej w życiu każdej jednostki ludzkiej.”

Obrońcy Praw Człowieka i Autorytety Moralne nie mogły wyjść z podziwu nad Światłością i Mądrością Sądu Ostatecznego. Wszystkie stacje telewizyjne przeprowadziły transmisję publicznej egzekucji An... o, przepraszam, Marianny i Antoniego. Odbyła się ona poprzez spalenie na stosie. Miało to ich na moment przed śmiercią jeszcze raz oświecić i uwidocznić im zgrozę popełnionych zbrodni.


Jan Ciemnohrodzki